-
Notifications
You must be signed in to change notification settings - Fork 1
/
cyfrowe_dziedzictwo.txt
69 lines (58 loc) · 25.6 KB
/
cyfrowe_dziedzictwo.txt
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
7. Cyfrowe dziedzictwo
W październiku 2003 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych do Spraw Oświaty, Nauki i Kultury (UNESCO) wydała konwencję Charter on the Pre- servation of Digital Heritage, w której zdefiniowano cyfrowe dziedzictwo jako źródła informacji i kreatywnej ekspresji wytwarzane, udostępniane i zarządzane w formie cyfrowej. W zakres definicji UNESCO włączono zasoby cyfrowe po- wstałe w ramach digitalizacji (posiadające analogowe oryginały) i zasoby nie- posiadające oryginalnie formy fizycznej (born digital). W niniejszym rozdziale temat dziedzictwa cyfrowego podejmuję więc z perspektywy obu typów za- sobów, które dla historyka mogą być wartościowe. W socjologii dziedzictwo rozumiane jest z kolei przez pryzmat wartości niematerialnych, np. tradycji czy języka. Tego wątku jednak nie będę podejmował w swoim opracowaniu (o róż- nicach między historycznym a socjologicznym ujęciem problemu tradycji zob: Szpociński, 2008, s. 29–30).
Coraz więcej źródeł historycznych jest digitalizowanych i udostępnianych online w bibliotekach i archiwach cyfrowych albo w ramach rozmaitych oddol- nych i nieformalnych inicjatyw. Mimo że digitalizacja ma charakter masowy, wciąż nie obejmuje większości zgromadzonych zbiorów. Według danych z 2012 roku udostępnianych przez ENUMERATE w raporcie Survey Report on Digi- tisation in European Cultural Heritage Institutions w europejskich instytucjach kultury zdigitalizowano dotąd około 20 proc. zasobów przeznaczonych do digi- talizacji, a w ciągu najbliższych dwóch lat ta wielkość ma się podwoić. Wciąż jednak 57 proc. europejskich zbiorów czeka na cyfryzację. Dane z 2007 roku dotyczące amerykańskich archiwów National Archives and Records Admini- stration (NARA) pokazywały jeszcze większą dysproporcję (Hafner, 2007). W przypadku dokumentów tekstowych zdigitalizowano i udostępniono 8 milio- nów spośród liczby około 9 miliardów dokumentów archiwalnych (1:1800). W przypadku map było jeszcze gorzej (1:20000). W polskiej Federacji Bibliotek Cyfrowych udostępniono do pory kwietnia 2013 ponad 1,2 mln publikacji, Naro- dowe Archiwum Cyfrowe (NAC) przechowuje 15 mln fotografii, 30 tys. nagrań i 2 tys. filmów, co roku wykonując około 10 mln skanów. Dziś na stronie Szukajwarchiwach.pl dostępne są online wersje cyfrowe 5 mln dokumentów ar-
Wprowadzenie do historii cyfrowej
chiwalnych. Spośród przechowywanych przez NAC fotografii zdigitalizowanych i opublikowanych online jest jedynie nieco ponad 1 proc.
Zakres i rozwój projektów digitalizacyjnych ograniczane są przez budżety instytucji i przepisy prawa autorskiego, zwłaszcza w przypadku utworów o nie- jasnym statusie (tzw. utworów osieroconych). Dużym wyzwaniem dla badacza są też różne standardy udostępniania zbiorów i ich metadanych. Nie można więc uznać, że korzystanie z archiwów i bibliotek cyfrowych staje się popularną al- ternatywą wobec korzystania ze zbiorów na miejscu, tym bardziej że historycy korzystają nie tylko z dokumentów źródłowych, ale też literatury naukowej. Ta ostatnia z kolei jest słabo reprezentowana w bibliotekach cyfrowych, ze względu na obowiązujące wciąż autorskie prawa majątkowe, blokujące swobodne roz- powszechnianie ich treści. Sytuację mogłoby poprawić rozprzestrzenienie się modelu otwartego dostępu do literatury naukowej. Szerzej na ten temat piszę w osobnym rozdziale.
Do zasobów dziedzictwa cyfrowego włączyć należy także zbiory audio- wizualne. O ich ogromnym znaczeniu kulturowym świadczy chociażby sam fakt ustanowienia przez UNESCO Międzynarodowego Dnia Dziedzictwa Au- diowizualnego (ang. World Day for Audio Visual Heritage), które przypada 27 października. Zbiory fotografii, filmy, archiwa telewizyjne i radiowe czy amator- skie kolekcje nagrań przechowywane na kasetach VHS stanowić mogą podstawę historycznych analiz. Dostępność tego typu zasobów ograniczana bywa już na etapie korzystania z tradycyjnego archiwum. Przykładowo, archiwa polskiej te- lewizji publicznej są źle skatalogowane, a pozyskanie nagrań, nawet do celów edukacyjnych, łączy się z opłatami licencyjnymi (Sosnowska, 2012). Historyk ponosi także koszty związane ze skopiowaniem wybranego materiału archiwal- nego – kopia taka oczywiście udostępniana jest bez prawa do rozpowszechniania. TVP Opole na swoich stronach informuje o kosztach takich usług: skopiowa- nie nagrania audiowizualnego o długości do 15 minut kosztuje 100 zł, a cena rośnie wraz z długością materiału. Nie są to warunki sprzyjające efektywnemu gromadzeniu materiałów źródłowych do pracy badawczej. Funkcjonowanie re- pozytorium EUscreen.eu, w którym znajdują się także nagrania TVP, nie roz- wiązuje tego problemu, ze względu na niewielką liczbę zasobów. Prace nad udostępnieniem archiwów Telewizji Polskiej podjął Narodowy Instytut Audiowi- zualny – na razie jednak badacze zmuszeni są do osobistych wizyt w archiwum. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że ta sytuacja nie musi wynikać bezpośrednio z winy TVP. Zarządzanie archiwum telewizyjnym jest niezwykle trudnym wy- zwaniem, choćby ze względu na to, że stan prawny dużej części zasobów nie jest jednoznacznie określony, a prawo autorskie skutecznie blokuje możliwość udostępniania zbiorów archiwum w Internecie i tym samym utrudnia pracę histo- rykom (piszę o tym w jednym z kolejnych rozdziałów).
W dniu 8 grudnia 1941 roku, czyli dzień po japońskim ataku na bazę ma- rynarki wojennej USA, Alan Lomax, pracownik archiwum Biblioteki Kongresu, zaczął wysyłać telegramy do zaprzyjaźnionych badaczy w całym kraju z prośbą o zbieranie informacji na temat postaw wobec tego wydarzenia wśród zwykłych Amerykanów. Wykorzystując ówcześnie dostępne narzędzia do nagrywania głosu, udało mu się w trzy dni uzyskać łącznie prawie pięć godzin wypowiedzi. Była to pierwsza z całej serii podobnych inicjatyw archiwistycznych i badaw- czych. Sześć dekad później, w samym tylko archiwum stworzonym w ramach projektu Biblioteki Kongresu, dokumentującego wydarzenia z 11 września 2001 roku, znalazło się ponad 300 godzin wywiadów oraz 150 tys. dokumentów cy- frowych przekazanych przez zwykłych Amerykanów do otwartego archiwum
911digitalarchive.org. Biblioteka Kongresu we współpracy z organizacją Internet Archive zarchiwizowała także 30 tys. stron internetowych, które na bieżąco opi- sywały zamachy na USA i dokumentowały reakcje społeczne na to wydarzenie (Cohen, 2005, s. 6–7). Z tego względu 11 września 2001 roku można uznać za wydarzenie, które symbolicznie otwiera nową perspektywę badań historycznych. Jak przekonuje Daniel Cohen, po 11 września wielu historyków, archiwistów, ba- daczy społecznej musiało na nowo określić, czym może być źródło historyczne i w pewnym stopniu zmodyfikować swoje tradycyjne metody badawcze przysto- sowane do źródeł analogowych.
Strony WWW, dokumenty elektroniczne czy fotografie cyfrowe to dziś źró- dła pozwalające w pełniejszy sposób opisać wydarzenie historyczne. Transfer od tradycyjnej do internetowej komunikacji sprawia, że do przeszłości odchodzą dawne rodzaje źródeł historycznych, zastępowane obecnie przez nowe formy publikowania i dzielenia się informacją. Próba napisania analizy historycznej wydarzeń, takich jak zamachy na USA z 11 września 2001 roku czy „arabska wiosna” (od 2010 roku), pozostanie niepełna bez – nawet ograniczonego – od- wołania się do źródeł internetowych: wpisów na blogach i Twitterze, fotografii umieszczanych w mediach społecznościowych, amatorskich nagrań dostępnych na YouTube itp. Oczywiście tego typu zasoby zainteresują wyłącznie historyków dziejów najnowszych, trudno też oczekiwać, że uda się je odpowiednio wy- korzystać i interpretować bez odniesienia do źródeł tradycyjnych i literatury naukowej. Na tworzone współcześnie zasoby Internetu warto spojrzeć z perspek- tywy badań historycznych, a przykładem takiego podejścia jest zaproponowany przez Jerzego Topolskiego model dynamicznego rozumienia źródła historycz- nego. Upraszczając, notka na blogu czy fotografia cyfrowa opublikowana online stają się źródłami historycznymi, kiedy tylko historyk jest w stanie, poprzez sta- wianie przez siebie pytań, uzyskać na ich podstawie odpowiednie informacje na temat badanej przeszłej rzeczywistości (zob. Topolski, 1983, s. 257).
Korzystanie ze źródeł born digital niesie ze sobą kilka ważnych problemów związanych z dostępem, gromadzeniem, analizowaniem i przechowywaniem tych materiałów. Tylko w ograniczonym stopniu historyk może korzystać przy tym z profesjonalnych archiwów i repozytoriów zasobów tego typu – jak zoba- czymy w dalszej partii mojego tekstu, nie jest ich zbyt wiele, gromadzą one też jedynie niewielki wycinek potencjalnie interesujących treści, a system udostęp- niania często utrudnia korzystanie z nich w celach naukowych. Dlatego historyk musi nauczyć się w odpowiedni sposób gromadzić zasoby internetowe, tworząc na potrzeby badawcze własne archiwum. Potrzebne są tu wiedza i umiejętności dotyczące przeszukiwania i pozyskiwania treści z sieci WWW, ich umiejętnego katalogowania, opisywania i analizowania – także automatycznego (text mining).
Przykładem badawczego archiwum Internetu jest Digital Archive for Chi- nese Studies (DACHS), budowane przez biblioteki instytutów sinologicznych z uniwersytetów w Heidelbergu i Lejdzie. Celem archiwum jest gromadzenie zasobów źródłowych, m.in. do badań nad recepcją oficjalnej polityki władz w chińskim społeczeństwie. Gromadzi ono takie zasoby, jak dokumenty cyfrowe, archiwa z chińskich forów dyskusyjnych, materiały video, internetowe czasopi- sma i newslettery oraz strony WWW. W 2005 roku było to ponad 36GB danych, w 2006 – już ponad 60GB. Ze względu na ograniczenia wynikające z prawa autorskiego, dostęp do archiwum możliwy jest wyłącznie w celach naukowych, po uzyskaniu odpowiedniej zgody i przedstawieniu projektu badań. Hanno E. Lecher w przygotowanym przez siebie studium przypadku opisującym tworzenie DACHS wskazuje na problemy, na które również napotka historyk dziejów naj- nowszych, chcący stworzyć takie archiwum na własny naukowy użytek (Lecher,
2006).
Wspomniana wyżej fundacja Internet Archive odpowiada za powstanie naj- bardziej znanej inicjatywy, związanej z archiwizowaniem zasobów WWW. Dzięki niej mamy dostęp do historycznych wersji także polskich stron inter- netowych, jednak zasięg archiwizacji jest ograniczony, zarówno co do liczby zabezpieczonych stron, jak i głębokości ich sczytania (strona główna, podstrony dalszego rzędu, dalsze linki itp). Co istotne, Internet Archive publicznie udostęp- nia zgromadzone zasoby. Zasada ta nie zawsze jednak obowiązuje w przypadku tego typu repozytoriów. Przykładowo, archiwum WWW domeny krajowej (.at), tworzone przez Austriacką Bibliotekę Narodową, ze względu na ograniczenia prawnoautorskie, przeglądać można tylko na terminalach na miejscu i w wy- branych bibliotekach krajowych. Archiwum Internetu tworzone przez polskie Narodowe Archiwum Cyfrowe dostępne jest publicznie online – znajdują się w nim jednak wyłącznie strony internetowe z domeny rządowej (gov.pl) i to w dawno już nieaktualizowanych wersjach.
Szczególnym przypadkiem, z uwagi na problemy z udostępnianiem archi- wum zasobów born digital, może być archiwum Twittera. Twitter to amerykań- ski serwis pozwalający na komunikowanie się między użytkownikami za pomocą krótkich, 140-znakowych wpisów, które wysyłać i odczytywać można nie tylko przez standardową przeglądarkę na komputerze, ale także na telefonach komór- kowych czy tabletach. Mobilność serwisu sprawiła, że w ciągu ostatnich lat stał się on ważnym kanałem służącym do dokumentowania wydarzeń o znaczeniu hi- storycznym – jego rola w „arabskiej wiośnie” doczekała się już ujęcia naukowego (zob. np. Khondker, 2011; Howard, Hussain, 2011; Howard, Parks, 2012).
W kwietniu 2010 roku Biblioteka Kongresu ogłosiła rozpoczęcie prac nad archiwizacją zasobów Twittera. W ciągu jednego dnia na Twitterze publikowanych jest około 140 milionów wiadomości (i związanych z nimi metadanych) – to pokazuje skalę problemu, jaki stoi przed archiwistami i badaczami, chcącymi wykorzystać zasoby Twittera w swoich analizach. Pomimo około 400 zgłoszeń od badaczy, do dziś Biblioteka Kongresu nie pozwala na eksplorację ogromnej bazy 170 miliardów tweetów z lat 2006–2010. Samo przeszukanie archiwum za pomocą tylko jednego słowa kluczowego zajmuje 24 godziny (Update on the Twitter Archive At the Library of Congress 2013). Problemy z wykorzy- staniem naukowym korpusu wiadomości z Twittera mają nie tylko charakter techniczny. Mamy tu bowiem do czynienia z sytuacją, w której prywatna firma staje się dyspozytariuszem jedynego w swoim rodzaju zasobu o dużym znaczeniu społecznym i może dowolnie kreować politykę jego udostępniania do celów na- ukowych. Badacze próbujący obecnie analizować treści Twittera zmuszeni są do korzystania wyłącznie z tych narzędzi, na jakie pozwala oficjalne API.
Przykład archiwum Twittera daje dobry pogląd na przyszłe wyzwania dla nauki historycznej. O ile coraz większa sfera komunikacji społecznej zapośred- niczona będzie przez Internet w infrastrukturze zdominowanej przez komercyjne podmioty, o tyle problem regulacji dostępu do danych historycznych będzie się potęgował. W pracy historyka będą musiały odgrywać dużą rolę kompetencje związane z programowaniem i automatycznym analizowaniem dużych zestawów danych. Z drugiej strony, dostęp do tego typu zasobów być może pozwoli spoj- rzeć na przeszłość z perspektywy źródeł mniej oczywistych i mniej centralnych, za to bardziej oddolnych i zróżnicowanych, oddających punkt widzenia margina- lizowanych do tej pory środowisk (Cohen, 2005, s. 10).
Można w tym miejscu zadać także pytanie o to, czy pokolenia przyszłych hi- storyków będą w ogóle mogły skorzystać z generowanych współcześnie źródeł cyfrowych. Dyrektorka Biblioteki Narodowej Nowej Zelandii Penny Carnaby, odpowiedzialna m.in. za program archiwizacji zasobów nowozelandzkiej domeny krajowej, w swoim wystąpieniu podczas międzynarodowej konferencji biblio- tecznej w 2009 roku wspominała o straconej generacji (ang. delete generation), bezpowrotnie tracącej cyfrową część własnej historii:
Wszyscy jesteśmy częścią generacji delete. W każdej sekundzie każdej minuty każdego dnia ludzie na całym świecie wymazują własną historię, swoje myśli i opinie, które w dzisiejszych czasach są zawsze prezento- wane w środowisku cyfrowym. Nasza wiedza na temat znaczenia tego rodzaju strat nie jest jeszcze dojrzała. Cała generacja może przeminąć, zanim uświadomimy sobie, co to oznacza dla komunikacji wiedzy i idei. Czy rozumiemy, co tracimy i czy jest to dla nas ważne? Jakie są ekono- miczne, społeczne i kulturowe konsekwencje tej straty? (Carnaby, 2009, s. 2)
Być może dziś nie uświadamiamy sobie tego problemu, ale zetkną się z nim z pewnością przyszłe pokolenia historyków. Zadanie związane z archiwizacją zasobów WWW jest o tyle bardziej skomplikowane, że nie jest jedynie zagadnie- niem technicznym, ale też problemem politycznym (Illien, 2011). Bardzo trudno jednoznacznie określić granice odpowiedzialności poszczególnych narodowych instytucji pracujących nad zabezpieczaniem treści WWW dla przyszłych poko- leń. Próbą podjęcia współpracy w tym zakresie jest powstanie i działalność IIPC (International Internet Preservation Consortium, Międzynarodowe Konsorcjum Archiwizacji Internetu). Ważną barierą blokującą rozwój inicjatyw wieczystej archiwizacji dokumentów elektronicznych są koszty: przykładowo, stworzony przez amerykańskie archiwa narodowe (NARA) system Electronic Records Ar- chive kosztował 567 mln dolarów i obecnie gromadzi rocznie około 40 terabaj- tów danych. W przygotowaniu jest jednak m.in. import dokumentów ze spisu ludności USA z 2010 roku o objętości około 500 terabajtów (Thomas i Johnson,
2012, s. 174).
Problem leży jednak nie tylko w zachowaniu zasobów cyfrowego dziedzic- twa. Zasoby te wymagają przecież także narzędzi pozwalających je odczytać. Do- kumenty zapisane w starych formatach nie zawsze mogą być otwarte za pomocą dostępnych dziś programów. Odczytanie niektórych treści wymaga nie tylko od- powiedniego programu, ale także dostępu do starego komputera, obsługującego nieużywane dziś nośniki danych, np. dyskietki 8- czy 3,5-calowe. Wobec dyna- micznego rozwoju oprogramowania i sprzętu komputerowego coraz ważniejszą
– w tym również badawczą – rolę pełnią muzea komputerów i oprogramowa- nia, które gromadzą, zabezpieczają i mogą udostępniać historykom archiwalne wersje programów i sprzętu. Warto dodać, że pierwsza polska instytucja tego typu została otwarta w grudniu 2012 roku. Muzeum Historii Komputerów i Informatyki mieści się dziś w tymczasowej siedzibie, udostępnionej w Wyż- szej Szkole Mechatroniki w Katowicach-Szopienicach. Wiedzę na temat archi- walnych wersji oprogramowania i komputerów, także tych produkowanych w Polsce, uzyskać można w Stowarzyszeniu Miłośników Zabytków Informatyki, prowadzącym m.in. Polski Rejestr Zabytków Informatycznych, lub w Sekcji Hi- storycznej Polskiego Towarzystwa Informatycznego.
Ważnym elementem cyfrowego dziedzictwa historycznego, ze względu na swoją społeczną rolę i zasięg oddziaływania, są gry komputerowe. Amerykański historyk Jeremy K. Saucier przekonuje, że gry komputerowe podlegać mogą ba- daniom historycznym (Saucier, 2012), ponieważ, podobnie jak filmy, powstają w określonych warunkach społeczno-politycznych, a w ich treści odbijają się do- minujące w społeczeństwie idee, stereotypy, mity, wspomnienia wydarzeń (np. II wojna światowa, katastrofa w Czarnobylu). Saucier zwraca uwagę także na to, że gry często stanowią narzędzie oddziaływania rozmaitych instytucji – zresztą sam opisuje to zjawisko na przykładzie internetowych gier strategicznych two- rzonych przez armię amerykańską. Według niego pytaniem nie jest tylko to, w jaki sposób historycy powinni badać takie teksty kultury, ale też to, czy będą mieli do nich dostęp. To ostatnie jest szczególnie ważne w przypadku gier starych i produkowanych przez niewielkie, niszowe firmy o niewielkim zasięgu. Czasem jedynym źródłem dostępu stają się nielegalne repozytoria internetowe tworzone z pominięciem ograniczeń prawnoautorskich. Czy możemy mówić – jak propo- nuje historyk gier komputerowych Benj Edwards – o zabezpieczającym efekcie piractwa gier komputerowych (dosłownie piracy’s preserving effect)? Edwards przekonuje, że zabezpieczanie software’owego dziedzictwa nie może być do- meną jednej czy nawet kilku instytucji, ze względu na dostępność i bezpieczeń- stwo takich pojedynczych zbiorów. Nieautoryzowane kopiowanie neutralizuje te problemy. Oczywiście dziś oznacza to złamanie prawa, przynajmniej z punktu widzenia zamkniętego, komercyjnego oprogramowania (Edwards, 2012).
Gry jako narzędzie rozrywki, a także – co pokazuje Saucier – forma trans- misji rozpowszechnionych w społeczeństwie idei, stereotypów czy postaw, nie są dziś przypisane jedynie do pojedynczych komputerów, na których instalują je gracze. Grać można także przez Internet, co sprawia, że gra staje się przestrze- nią bezpośredniej komunikacji, w ramach której obserwować można określone społeczne zjawiska. Niektóre gry, takie jak Sims Online czy World of Warcraft, doczekały się już wielu naukowych opracowań. Czy tymi wirtualnymi światami również powinni zainteresować się historycy? Henry Lowood, historyk pracu- jący w bibliotece Uniwersytetu Stanforda, w swoim artykule Memento Mundi: Are Virtual Worlds History? przekonuje, że mogą być one przedmiotem badań historycznych przynajmniej z dwóch względów. Po pierwsze, są historyczne, po- nieważ wiele z nich dziś już nie istnieje, przykładowo, w 2008 roku zamknięto utrzymywany przez firmę Electronic Arts wirtualny świat The Sims Online. Można więc badać je z perspektywy czasu pod kątem ich ewolucji technolo- gicznej, profilu gatunkowego czy stopnia popularności wśród graczy (Lowood,
2009).
Gry MMOG (ang. Massively Multiplayer Online Game) wyznaczają z kolei przestrzeń interakcji między ich użytkownikami. Lowood zwraca uwagę na to, że najważniejszą rzeczą jest tam właśnie aktywność graczy, określona przez ich działania, postawy i wzajemne interakcje w środowisku gry. Drugi argument za uwzględnieniem tego zjawiska w perspektywie badań historycznych jest nastę- pujący: przyszłych historyków interesować mogą np. motywacje graczy organi- zujących wspólnie protest wobec zmiany zasad funkcjonowania gry, jak to było w przypadku protestów w Second Life w 2003 roku, czy reakcje na zamachy ter- rorystyczne na USA z 11 września 2001 roku, obserwowane w grach takich, jak Everquest czy Asheron's Call. Dodać do tego można perspektywy badania bio- grafii tych osób, w przypadku których spora część aktywności realizowana jest wyłącznie w grach online.
W 2000 roku na uniwersytecie Stanforda uruchomiono projekt The How They Got Game, którego celem było rozpoczęcie badań nad możliwością analizy historycznej gier MMOG oraz wynikającymi z tego problemami rejestrowania i archiwizowania obserwowanych w nich zjawisk społecznych. Osiem lat później inicjatywa ta rozwinęła się, dzięki wsparciu Biblioteki Kongresu, w między- instytucjonalny projekt badawczo-archiwalny Preserving Virtual Worlds. Częś zbiorów projektu, wśród nich choćby rejestracja ostatnich chwil istnienia środo- wiska The Sims Online, udostępnianych jest w repozytorium Internet Archive.
Na koniec chciałbym zaproponować jeszcze jedną perspektywę spojrzenia na dziedzictwo cyfrowe. Programy komputerowe, gry, strony WWW, protokoły Internetu podlegać mogą analizie nie tylko jako nośniki treści, ale także jako kon- strukcje informatyczne reprezentujące określone cechy, które mogą mieć istotne znaczenie społeczne – a to już jest zagadnienie, które może zainteresować histo- ryka:
Fundament studiów nad oprogramowaniem stanowi założenie, że trady- cyjne podejście do badania mediów, obok właściwości środków prze- kazu skoncentrowane na przekazywanych w nich tekstach i tym, co robią z tymi tekstami odbiorcy, nie wystarcza – jest opisem efektów, a nie przyczyn. Pomija bowiem kod komputerowy, ukrytą warstwę wa- runkującą funkcjonowanie środków przekazu (Filiciak, 2008, s. 15–16).
Historyk analizujący media w swoich badaniach może zejść poniżej poziomu do- stępnej z zewnątrz treści, aby dostrzec i krytycznie ocenić budujące je interfejsy i algorytmy.
Bibliografia:
Carnaby P. (2009). Citizen-created content, digital equity and the preserva- tion of community memory, World Library and Information Congress: 75th IFLA. Pobrano z: http://conference.ifla.org/past/ifla75/146-carnaby-en.pdf.
Cohen, D.J. (2005). The Future of Preserving the Past, CRM: The Journal of
Heritage Stewardship, 2(2), 6–19.
Edwards B. (2012). Why History Needs Software Piracy. How copy protec- tion and app stores could deny future generations their cultural legacy, Techno- logizer. A smarter Take on Tech. Pobrano z: http://technologizer.com/2012/01/
23/why-history-needs-software-piracy/
Filiciak, M. (2008). Zajrzeć pod powierzchnię ekranu. Wprowadzenie do studiów nad oprogramowaniem, Kultura Popularna, 4(22), 15–18.
Hafner, K. (2007). History, Digitized (and Abridged), New York Times.
Pobrano z: http://www.nytimes.com/2007/03/10/business/yourmoney/
11archive.html
Howard, P.N., Hussain, M.M. (2011). The Role of Digital Media, Journal of
Democracy, 22(3), 35–48.
Howard, P.N., Parks, M.R. (2012). Social Media and Political Change: Capa- city, Constraint, and Consequence, Journal of Communication, 62(2), 359–362.
Pobrano wersję zaktualizowaną z 2013 roku: http://www.loc.gov/today/pr/
2013/files/twitter_report_2013jan.pdf
Illien, G. (2011). Une historie politique de l’archivage du web: le Consortium International pour la Preservation de l’Internet, Bulletin des Bibliothèques de
France, 56(2), 60–68.
Khondker, H.H. (2011). Role of the New Media in the Arab Spring, Globa- lizations, 8(5), 675–679.
Lecher, H.E. (2006). Small Scale Academic Web Archiving: DACHS. W: J. Masanès (red.), Web Archiving, (s. 213–225). Berlin, Heidelberg, New York: Springer.
Lowood, H. (2009). Memento Mundi: Are Virtual Worlds History?, iPres Sixth International Conference on Preservation of Digital Objects Joint Annual Meeting of the Society of American Archivists and the Council of State Archivi- sts, San Francisco. Pobrano z: http://www.escholarship.org/uc/item/2gs3p6jx
Saucier, J.K. (2012). Playing the Past: The Video Game Simulation as Re- cent American History. W: C.B. Potter i R.C. Romano (red.), Doing recent history: On privacy, copyright, video games, institutional review boards, activist scholarship, and history that talks back (s. 201–224), Athens: University of Ge- orgia Press.
Sosnowska, A. (2012). Zamknięte archiwa publiczne TVP. Relacja z re- searchu, Mała Kultura Współczesna, 17.03.2012. Pobrano z: http://malakulturawspolczesna.org/2012/03/17/agnieszka-sosnowska-
zamkniete-archiwa-publiczne-tvp-relacja-z-researchu/
Szpociński, A. (2008). Nowe formy tradycji. W: S. Krzemień-Ojak (red.),
Przyszłość tradycji (s. 29–36). Białystok : Libra Wydawnictwo i Drukarnia.
Topolski J. (1983). Teoria wiedzy historycznej, Poznań: Wydawnictwo Po- znańskie.
Thomas, D., Johnson, V. (2012). New universes or black holes? Does digital change anything? W: T. Weller (red.), History in the Digital Age (s. 174-193). London, New York: Routledge.